
Były burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski, który złożył rezygnacje z członkostwa w Platformie Obywatelskiej zapowiedział, że będzie walczył o oczyszczenie swojego nazwiska oraz, że nie wycofuje się z życia politycznego.
Jednym z pomysłów na oczyszczenie się z zarzutów, po których stracił stanowisko wice prezydenta Warszawy, jest kolportaż dzielnicowej gazety, której nazwa oraz szata graficzna do złudzenia przypomina zlikwidowaną niedawno bemowską gazetę dzielnicową. Nowa odsłona periodyku wydawanego swojego czasu przez urząd dzielnicy różni się tym, że w nazwie pojawia się znaczek plus.
Już po zapoznaniu się z pierwszą stroną gazety Dąbrowskiego, można odnieść wrażenie, że zapowiada się ostra i bezpardonowa walka o rząd dusz na Bemowie.
Tematem pierwszego numeru jest „Niszczenie Bemowa Rozpoczęte”. Na czarno białym zdjęciu przedstawiającym bemowski ratusz, umieszczono żałobną wstążkę. Poniżej znajdują się tytuły, które mówią same za siebie "Intryga, nie afera", "Partyjny desant z Zielonki", "Drzew nie będzie!" oraz "Akademia Seniora do likwidacji?".
W artykule "Intryga, nie afera", możemy przeczytać wyjaśnienie dotyczące tzw. „afery Dąbrowskiego”, z którego wynika, że kontrola to był zaplanowany atak na dobre imię byłego burmistrza Bemowa i, że tak naprawdę żadnej afery nie było. Według autora tekstu kontrola wykazała mało znaczące nieprawidłowości w zarządzaniu dzielnicą za kadencji Dąbrowskiego.
Komputery, o których mówi raport pokontrolny, kupiono legalnie, zgodnie z prawem i są one wykorzystywane w ratuszu. Fikcyjnych umów – zleceń ponoć nie było, a samochód służbowy nie był wykorzystywany do celów prywatnych. Podsumowując, mieliśmy do czynienia z bezpardonowym i fałszywym atakiem na byłego burmistrza. "To intryga a nie afera" - czytamy.
Dalej możemy przeczytać w materiale zatytułowanym „Partyjny desant z Zielonki”, niezbyt pochlebną opinię o nowych władzach Bemowa. Jednym z podstawowych zarzutów według autora tekstu jest fakt, że członkowie zarządu są mieszkańcami Zielonki, Rembertowa i Bielan. Podobno obecny Burmistrz Bemowa o problemach dzielnicy uczy się na żywym organizmie czyli w przysłowiowej walce.
W artykule „Drzew nie będzie”, można przeczytać, że z planowanego sadzenia 20 tysięcy drzew na dwudziestolecie Bemowa nic nie wyszło, bo dla nowych władz pomysł okazał się zbyt nowatorski, a burmistrz Krzysztof Strzałkowski przez opieszałość w działaniu opóźnił oddanie do użytku szkoły na ul. Zachodzącego Słońca.
Autorowi, tekstu „Koncerty żegnajcie” nie podoba się to, że nowy dyrektor Art.Bemu nie dba o promocje imprez, zatrudnia niewłaściwych ludzi, w tym „wojującego lewicowca” i zaniechał „działań koncertowych”, z których było dumne Bemowo.
Swoją drogą, patrząc na poziom chałtury, jaki był serwowany mieszkańcom naszej dzielnicy przy okazji tych koncertów, z których były Burmistrz Bemowa, jest taki dumny, to można być przekonanym o słuszności poczynań nowych władz. W mojej jednak ocenie wylano dziecko z kąpielą. Nie sztuka jest zaprzestanie realizowania, z skąd inąd fajnej inicjatywy, ale sztuką jest podniesienie jej poziomu bez zwiększania kosztów.
"Rok 2014 będzie więc pierwszym od siedmiu lat, w którym na Lotnisku Bemowo muzycznie nie wydarzy się zupełnie nic". – piszą autorzy artykułu. Zarzucają obecnemu dyrektorowi ośrodka kultury na Bemowie, że fatalnie zorganizował wybory Miss Polski Na Wózkach. Zarzucają mu fatalną promocję i zubożenie programu artystycznego imprezy, przez co frekwencja na widowni była kompromitująco niska. Dodają zarzuty o wycofanie się z przejęcia zarządzania Aleją Sportów Miejskich i organizowania zajęć dla przedszkolaków.
Na koniec autorzy piszący w biuletynie wróżą upadek Bemowskiej Akademii Seniora.
Podsumowując: nie wiemy w ilu egzemplarzach wspomniany periodyk trafił do mieszkańców Bemowa. Wiemy natomiast na pewno, że zapowiada się walka na śmierć i życie pomiędzy Jarosławem Dąbrowskim, a jego byłymi, partyjnymi kolegami. Skompromitowany były wiceprezydent miasta, a wcześniej burmistrz Bemowa, sięgnął po najstarszą broń świata, a mianowicie dezinformacje. Nie sztuką jest zaprzeczyć, że wszystkie oskarżenia oraz wyniki kontroli to spisek. Należy opinii publicznej pokazać na to dowody. Mam świadomość, że trudno, nie będąc już pracownikiem bemowskiego ratusza, o materiały mogące posłużyć do udowodnienia swojej niewinności, ale przynajmniej trzeba się postarać obalić, jeżeli nie wszystkie, to przynajmniej część zarzutów, które nie wymagają dowodów materialnych. Jak na razie mamy do czynienia z pismem, które poza oczywistymi oczywistościami podaje informacje zniekształconą chęcią zemsty na byłych swoich kolegach z partii rządzącej. Byłemu wiceprezydentowi Warszawy wcześniej nie przeszkadzało to, że w jego najbliższym otoczeniu znajdowały się osoby, które nie mieszkają na Bemowie. Zaczęło go to uwierać dopiero teraz, gdy walka o utrzymanie się przy korycie, jest ważniejsza niż poczucie honoru i zwyczajnej, ludzkiej przyzwoitości. Oficerowie przedwojenni na miejscu Jarosława Dąbrowskiego dawno palnęliby sobie w łeb, a nie udowadniali, że czarne jest białe i na odwrót. Jak to powiedział grecki myśliciel Platon - „Uprawianie polityki, można porównać do pracy przy kloace. Zawsze człowiek bardziej lub mniej się ubrudzi”.
Jeżeli zastosować te słowa do byłego Burmistrza Bemowa, to spod kloaki czasem trudno dostrzec nawet oczy.
Markalar Deli
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie