
Siatkarski stołecznej Wisły walczą o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na drodze do wymarzonej Orlen Ligi stoi już jedynie Proxima Kraków. W niedzielę i poniedziałek zawodniczki Wisły grające na co dzień w hali przy ulicy Obrońców Tobruku na Bemowie nie dały szans swoim rywalkom. Dzięki dwóm wygranym są o krok od awansu, bowiem rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.
Mecz niedzielny to istny horror, jakiego dawno kibice na Bemowie nie widzieli. Pierwsza partia do połowy seta była wyrównana. Zawodniczki raz jednej raz drugiej drużyny popisywały się znakomitymi akcjami. W momencie, gdy dwupunktową przewagę uzyskały krakowianki doszło do zwrotu akcji. Niestety dla rywalizacji kontuzji doznała Iwona Krochmal, jedna z najlepszych zawodniczek Proximy. Mimo bardzo dobrej gry Kingi Hatali końcówka tej części meczu należała do drużyny gości, która to wygrała pierwszego seta 25:23.
Druga partia to dominacja warszawianek. Już na początku tej części spotkania Wisła objęła kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddała do końca. Bardzo dobra gra Karoliny Ciaszkiewicz-Lach, Kingi Hatali oraz Katarzyny Nadziałek przyniosła oczekiwane efekty. Trener Mirosław Zawieracz mógł cieszyć się razem z kibicami z wygranej 25:19.
Set trzeci ponownie był bardzo wyrównany. Końcowa jego faza pomimo prowadzenia warszawianek 22:20 zakończyła się wygraną zespołu z Krakowa 25:23. Czwarta partia to nie tylko przewaga Wisły, to wręcz niewyobrażalna dominacja. Set, który trwał niecałe dwadzieścia minut zakończył się wygraną warszawianek 25:10. Do rozstrzygnięcia spotkania potrzebny był zatem tie-break.
W piątej partii początkowo prowadzenie objęły krakowianki. Z biegiem spotkania, jednak to siatkarki z Bemowa przechylały szalę na swoją korzyść. Ku zadowoleniu kibiców w hali przy ul. Obrońców Tobruku zawodniczki Wisły Warszawa pokonały Proximę Kraków 15:9, a w całym meczu 3:2.
– Niedzielne spotkanie było bardzo trudnym, długim i wymagającym pojedynkiem. Nie zawsze wynik układał się po naszej myśli, popełniałyśmy sporo niepotrzebnych i niewymuszonych błędów. Najważniejsze, że z tak trudnej sytuacji, gdzie przegrywałyśmy 1:2 potrafiłyśmy się podnieść i wygrać mecz 3:2. To jest najważniejsze i to buduje siłę w zespole! – powiedziała Katarzyna Nadziałek, rozgrywająca Wisły.
Drugie, poniedziałkowe spotkanie to już całkowita dominacja warszawianek, bo inaczej tego nie można nazwać. Kibice ocierali oczy ze zdumienia, na piękną grę zawodniczek Wisły, które dwa pierwsze sety wygrały 25:11 i 25:13. Krakowianki podjęły walkę w trzeciej partii. Mimo, iż to gospodynie przez dłuższy czas prowadziły, to kilka błędów, jakie następnie popełniły, spowodowało, iż drużyna Proximy wyrównała wynik tego seta. Kolejne dobre zagrania siatkarek z Małopolski przyniosły im wygraną w tej partii 25:23. To jednak okazało się wszystko, na co stać było tego dnia drużynę przyjezdną. W czwartej, jak się później okazało ostatniej partii, to podopieczne trenera Zawieracza ponownie okazały się lepsze. Podobnie, jak dzień wcześniej w poniedziałkowym meczu wyróżniały się Karolina Ciaszkiewicz-Lach i Kinga Hatala. Zwycięstwo Wisły przypieczętowała w ostatniej akcji atakująca Joanna Sobczak.
Kolejne spotkanie warszawianek z drużyną Proximy odbędzie się w najbliższą sobotę w Krakowie. Jeżeli siatkarki z Warszawy wygrają także ten mecz, zostaną Mistrzyniami I ligi i zapewnią sobie awans do najwyższej siatkarskiej klasy rozgrywkowej.
A tak o spotkaniach z Proximą i regeneracji sił w tak krótkim czasie mówiły zawodniczki Wisły: – Jeśli popatrzmy na wynik to pewnie pierwszy mecz był trudniejszy. Na pewno był on obarczony duża dawka stresu i niepewności, na co nas stać, a przede wszystkim na co stać przeciwnika. Natomiast w drugim meczu dziewczyny z Proximy pomimo przegranych dwóch setów nie składały broni. Także obydwa mecze były bardzo ciężkie. Nikt nam nie obiecał, że przeciwnik się położy i będzie nam bić brawo. Wręcz przeciwnie, Kraków zagrał mądrze i wykorzystywał nasze niedokładności. Bardzo się cieszę, że mimo dobrej postawy rywalek to my wygrałyśmy. Na pewno podeszłyśmy do poniedziałkowego meczu z większym spokojem. Cieszy nas fakt, że udało nam się zrealizować plan w 100% i wygrać dwa mecze u siebie, niezależnie od ich przebiegu – mówi Kinga Hatala.
– Zawodniczki z Krakowa są bardzo trudnym i groźnym rywalem. Pomimo tego, że stan rywalizacji wynosi 2:0 wiemy że mecz w Krakowie będzie bardzo trudny. Dołożymy wszelkich starań, aby skończyć rywalizację z Proxima przy stanie 3:0. Spotkanie pięciosetowe na pewno nie wpływa dobrze na nasze samopoczucie fizyczne wiedząc, że na drugi dzień mamy również bardzo ważny mecz. Każda z nas ma inne sposoby na odpoczynek, czy to jest kąpiel czy zanurzenia w zimnej wodzie, czy po prostu sen. Musiałyśmy w tym krótkim czasie wykorzystać swoje sposoby, aby już o 10 rano następnego dnia przystąpić do lekkiego rozruchu, a następnie meczu o 17 – wspomina Katarzyna Nadziałek.
Fot. Grzegorz Kuca.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie