
Po piątkowej wizycie burmistrza Bemowa, Krzysztofa Zygrzaka, w ratuszu na pl. Bankowym władze dzielnicy postanowiły zorganizować pikietę. W niedzielę uczestnicy zajęć proponowanych przez urząd Bemowa nagabywani byli telefonami i SMS-ami do udziału w pikiecie. „Bemowo potrzebuje pomocy: uratujmy bezpłatne zajęcia prozdrowotne, które blokują ludzie Hanny Gronkiewicz-Waltz (…)” – mogli przeczytać odbiorcy wiadomości. W dalszej części SMS-a pojawiło się zaproszenie do udziału w pikiecie oraz informacja „każdy, kto przyjdzie i pomoże, zyska pierwszeństwo w zapisach”. Wiadomości podpisane były "burmistrz Bemowa", choć przesyłane były mieszkańcom dzielnicy z różnych numerów. Telefony do uczestników zajęć wykonywały natomiast osoby, które nawet nie są etatowymi pracownikami, np. były dyrektor Bemowskiego Centrum Kultury czy człowiek, który odpowiada za telebim urzędu, ale umowy o pracę z Bemowem nie ma.
Przypomnijmy, że w piątek Krzysztof Zygrzak pojechał do ratusza z plikiem uchwał zarządu, które musi zaakceptować prezydent Warszawy, gdyż zarząd dzielnicy nie uzyskał pełnomocnictw. Nic jednak nie załatwił, odesłano go do pełnomocników Hanny Gronkiewicz-Waltz.
-Na rozpoczęcie procedury przetargowej organizowania zajęć prozdrowotnych nie daliśmy zgody. Poprosiliśmy o wyjaśnienia, dlaczego firma, która wygra ma do wyboru basen należący do jednej ze wspólnot mieszkaniowych albo pływalnię Wojskowej Akademii Technicznej, a pominięty został miejski OSiR - twierdzi Grzegorz Popielarz. - Nic nie wyjaśnili, teraz zwołują pikietę -dodaje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie